Obudziłam się około 9. Deszcz pada chyba od nocy. Jest mokro i wygląda, że wcale nie przestanie. Dzisiaj pewnie spędzimy cały dzień w domu. Zresztą współlokatorzy twierdzą, że siedzimy tylko w domu. Dla mnie to i dobrze. Jestem tak zmęczona po pracy w Grecji, że potrzebuję dużooo odpoczynku, żeby znowu szaleć. Z szkołą wisimy dalej w zawieszeniu. Musimy do niej jechać, ale nie chce nam się okrutnie. Chyba w poniedziałek pojedziemy i ostatecznie dogadamy się co do zajęć, zaliczeń itp. Może w końcu wydadzą nam legitymację? Chciałabym raz pójść i zjeść coś w stołówce - chociaż i tak nic nie przebije naszych domowych obiadków.
Po południu wyszło słoneczko :) Poszłyśmy więc pobiegać. Niektórzy nas zaczepiali i coś mówili - ale przecież my i tak ich nie rozumiemy. Dzień minął na lenistwie.