Dzień zapowiadał się nudno. Pogoda wskazywała na burze i przelotne deszcze. Wstałyśmy bardzo późno. Okazało się, że już w nocy popadało. W ciągu dnia tylko tak przelotnie pokropiło. A więc wstałyśmy, zjadłyśmy śniadanie - jajecznicę:D A następnie szukałyśmy jakiegoś filmu dla zabicia czasu. Współlokatorzy mieli z nami obejrzeć, ale nie mogliśmy się dogadać. W końcu zrezygnowaliśmy i poszłyśmy zrobić obiad dla wszystkich. Jak już mówiłam, zaplanowałyśmy, że zjemy naleśniki z czekoladą i bananami. Usiedliśmy wszyscy razem przy stole i wcinaliśmy jedzonko. Facetom też smakowało. Pogadaliśmy na rożne tematy. Najciekawszy okazał się dla nas temat relacji damsko-męskich oraz związków w Turcji. Nasze wyobrażenia uległy zniszczeniu. Przynajmniej część zachodnia jest całkiem inna. Po pierwsze nie ma żadnych zakazów, co do spotykania się. Kobiety również nie są dyskryminowane, a nawet są traktowane dużo lepiej od facetów. Jeśli chodzi o sprawy seksu, to tak jak w Polsce. Kościół zabrania przed ślubem, ale prawie nikt tego nie przestrzega. Nasi współlokatorzy okazali się niezłymi "playboyami" w tych sprawach. Nadal jesteśmy w szoku. :) Po obiedzie zdecydowaliśmy, że pójdziemy do centrum na jakieś piwko czy coś. Zanim się wyszykowałyśmy minęło trochę czasu, aż się ściemniło.Siedzieliśmy w barze, piliśmy tureckie piwko i rozmawialiśmy (no prawie wszyscy bo Emir nie pija alkoholu). W barze komary mnie pogryzły okrutnie. Dzień miną całkiem fajnie, prawie cały spędziliśmy z nimi, przez co było ciekawie. Po powrocie posiedzieliśmy jeszcze chwile razem i każdy rozszedł się do własnego pokoju.