Airport

Wylądowałyśmy planowo - nareszcie w Istambule!!! Wysiadłyśmy z samolotu z przerażeniem. Miałyśmy nadzieje, że umówiony przez nas kolega, będzie na nas czekał - nie było żadnego innego wyjścia awaryjnego, planu B. Nie było na to czasu, ale od początku...
Poznałyśmy na couchsurfingu chłopaka prawie w naszym wieku, który studiuje na uczelni, którą wybrałyśmy. Okazało się, że potrzebuje współlokatorów do mieszkania, które wynajmuje. Byłyśmy wręcz uradowane, gdyż nie miałyśmy pomysłu, gdzie mogłybyśmy się zatrzymać. Akademik był ostatecznym rozwiązaniem. Nie podobał nam się pomysł z akademikiem - po pierwsze osobne dla dziewczyn i facetów, po drugie godziny policyjne, po trzecie zero imprez... TRAGEDIA! Dlatego wspólne wynajmowanie mieszkania to coś co było idealnym pomysłem. Nasz nowy współlokator obiecał nam, że odbierze nas z lotniska i pojedziemy razem do Sakaryii. Bałyśmy się ogromnie, gdyż nie znałyśmy go naprawdę, a na wypadek gdyby się nie zjawił (okazał się jakimś oszustem) nie było planu B. Zostałybyśmy na lotnisku, płacząc lub próbując coś wykombinować.
Na nasze wielkie szczęście Ali (dokładnie Alican) zjawił się aby nas odebrać. Okazał się naprawdę fajnym gościem. Pomógł nam nawet z bagażami, chodź na początku przeżył lekki szok - zbyt duże i zbyt ciężkie. Aby dojechać do Sakaryii musieliśmy najpierw wziąć autobus do centrum, następnie pociąg, który jechał prawie 3 godziny.

Komentarze (0)